Wszelkie dokumenty podpisuj tylko po rozmowie z prawnikiem – i to własnym, nie jakimś „przypadkowym”, podstawionym przez kupującego
Jesteś przedsiębiorcą i jesteś zabiegany/zabiegana. Od rana do nocy. Maile, telefony, dostawy, wysyłki, przelewy i faktury. Dlatego czasem, gdy pojawia się okazja pójścia na skróty, ulżenia sobie w harówce, niektórzy z nas ulegają pokusie. Przez to wpadają w łapy oszustów i mają jeszcze więcej kłopotów na głowie niż wcześniej. Dlatego nie warto iść na skróty, naprawdę.
Niech przestrogą będzie dla Ciebie przypadek, opisany na łamach portalu Fakt24.pl. Historia jakich wiele: rolnik potrzebował pieniędzy, a bank odmówił przyznania pożyczki. Wtedy pojawił się ktoś chętny, z pieniędzmi i pomocną dłonią. Oferta wyglądała nieźle: 250 tys. pożyczki pod zastaw gospodarstwa wartego 5 mln, co zostawiało rolnikowi sporo miejsca, gdyby chciał uzyskać kolejną pożyczkę. W dodatku pożyczkodawcą był były ksiądz – więc w zasadzie osoba godna zaufania.
Niestety, rolnikowi nie włączyły się żadne lampki alarmowe, a powinny co najmniej cztery.
Po pierwsze, 250 tys. pod 5 mln to jednak tylko 5 procent wartości. Nawet jeśli suma wpisana w hipotekę gospodarstwa by się zgadzała, to trochę mały procent. Czy ta kwota faktycznie wystarczy? Zawsze lepiej brać z górką, najwyżej niewykorzystana kwota będzie leżeć na koncie.
Po drugie, ksiądz a były ksiądz to jednak różnica. Nawet gdyby powody porzucenia powołania były naturalne (np. kryzys wiary), to jednak od osoby obracającej sporymi jak na przedsiębiorcę kwotami finansowymi trzeba wymagać nieco lepszego „backgroundu” obyczajowego i kompetencji.
Po trzecie, podobno rolnik nie przeczytał sam umowy. Oczywiście, nie musi sam znać wszystkich przepisów prawnych co do tego typu pożyczek – może przecież dać przeczytać prawnikowi.
Po czwarte, rolnik nie dał przeczytać umowy prawnikowi. Może w ogóle go nie miał? Umowę co prawda podpisano u notariusza, ale notariusz nie zgłaszał zastrzeżeń. Przecież nie musiał: jego zadaniem było zapewnienie, że umowa została przyjęta zgodnie z przepisami. A że zapisy umowy były niekorzystne dla jednej ze stron…
Notariusze to zresztą osobna sprawa: w innym artykule na portalu Fakt24.pl można przeczytać, że oszuści korzystają z usług podstawionych notariuszy! Zawsze warto więc mieć własnego, wypróbowanego prawnika i przez niego załatwiać wszelkie większe transakcje.
Szkoda rolnika, bo jak czytamy w artykule nie tylko nie dostał ustalonych pieniędzy, ale też ma ogromne problemy z gospodarstwem. Były ksiądz wystawił bowiem gospodarstwo na sprzedaż. Szkoda – ale na jego przykładzie możemy nauczyć się, żeby nie ignorować lampek alarmowych w głowie.
(CBP)
Źródło materiału: www.fakt.pl/wydarzenia/polska/trojmiasto/byly-ksiadz-rafal-u-odebral-majatek-marianowi-reszke/212e4jv